Å·±¦ÓéÀÖ

Z niekłamaną przyjemnością stawiam, zupełnie zasłużenie, jedną gwiazdkę. Natalka Śniadanko o swojej książce pisze, że "Nie jest to przecież żaden traktat, artykuł naukowy ani utwór literacki". Nie mogłabym się bardziej zgodzić, bo "Kolekcja namiętności" to zwykła szmira. Ubóstwo językowe, prymitywny humor i niezrozumiała ironia autorki sprawiają, że ta książka ma szansę stać się moim najgorszym czytelniczym koszmarem 2018 roku. To wielkie osiągnięcie, bo rok się dopiero zaczął...