Saeris Fane mieszka w biednej dzielnicy wraz z bratem. By przetrwać musi kraść. Gdy pewnego dnia skrada strażnikowi srebrną rękawicę, przypieczętowujeSaeris Fane mieszka w biednej dzielnicy wraz z bratem. By przetrwać musi kraść. Gdy pewnego dnia skrada strażnikowi srebrną rękawicę, przypieczętowuje swój los. Zostaje zaciągnięta przed oblicze despotycznej, nieśmiertelnej królowej. Jednak trakcie swojej egzekucji, przypadkowo otwiera przejście między światami. Oblicze śmierci, elf zwany Kingfisher zabiera ją do świata elfów, pełnego intryg, paktów krwi, gdzie nic nie jest, tym czym się wydaje. Teraz zmuszona jest pracować z ponurym wojownikiem o mrocznej przeszłości, by nauczyć się korzystać ze swojego niezwykłego alchemicznego daru. Łączy ich pakt krwi i przeznaczenie.
Quicksilver to połączenie fantastyki o nieco mroczniejszym klimacie, romansu i w pewien sposób również przygody. Autorka stworzyła świat, w którym śmiertelnicy cierpią, a elfy są potężne, różnorodne, lecz toczą wojny. W elfim świecie przeplatają się magia i alchemia. System magii koncentruje się wokół żyjącej własnym życiem substancji metalu, którą alchemicy manipulują, aby tworzyć potężne artefakty.
Muszę przyznać, że o ile byłam zainteresowana motywem metalowych elementów i roli Saeris jako alchemiczki, tak szybko uświadomiłam sobie, że książka idzie w zupełnie innym kierunku niż oczekiwałam. Miałam wrażenie, że była bardziej kowalką niż alchemiczką. Na początku dowiadujemy się, że może wyczuć metal i jakby siłą woli sprawia, że drży a nawet zatrzymuje w powietrzu metalową broń. Ale później to się nigdy nie powtórzyło. Myślałam, że pójdzie w telekinezę, ale poszło w odlewanie i tworzenie broni. Może to być omyłka z mojej strony, ale moje oczekiwania były po prostu inne, więc później brakowało mi jakichś większych, interesujących manifestacji mocy � od jakiegokolwiek bohatera tak naprawdę. Czekałam i czekałam, ale niewiele tego było.
W tym świecie pojawia się kilka ciekawych istot � elfy, wampiry, selkie czy właśnie rzadcy alchemicy jak Saeris. Jest trochę intrygującej symboliki � motyle, tatuaże oraz wiele więcej. Jednak sercem historii jest niejednoznaczna relacja Saeris i Kingfishera, która rozpoczyna się od wzgardy i przekomarzań, a nawet niechcianego paktu krwi, do czegoś głębszego: zaufania i wsparcia. Jest tu jednak więcej natychmiastowego pożądania niż miłości, przez co nie odczułam romantyzmu. Gdyby nie pewne fakty, które wyszły na jaw pod koniec, chyba bym nie kupiła tej ich relacji.
Polubiłam enigmatycznego Kingfishera, mimo jego negatywnego nastawienia, nawet Saeris mimo tego jak powoli robiła jakiekolwiek progres, ale nie jestem pewna, co myśleć o wątku miłosnym. Finalnie chyba najbardziej przemówiły do mnie postacie drugoplanowe: Carrion, który był chwilami komiczny, czy przyjaciele Fishera: Renfis i Lorreth.
Nie wiem tak do końca, jak ocenić tę książkę, bo to jedna z tych, które zdecydowanie bujają! Wciąga i czyta się ogromnie szybko � powiedziałabym, że nawet ciężko się oderwać. Sama przeczytałam całość w jeden dzień. Ale ogólnie nie pozostaje w pamięci, nie ma żadnych wyróżniających cech, imponujących manifestacji mocy czy satysfakcjonujących scen, zarówno pod względem romansu, jak i fantastyki. Powiedziałabym nawet, że fabułą chwilami to bałagan. Dodatkowo autorka zawarła wiele schematów z innych popularnych powieści romantasy, które mogą chwilami wzbudzić deja vu. Myślę jednak, że jeśli szukacie rozrywki to jest to tytuł idealny, ale jeśli oczekujecie czegoś mocnego, to raczej jest to jedna z wielu książek romantasy, które są w porządku, ale nie urywają głowy. Fani Carissy Broadbent, Sarah A. Parker czy Sarah J. Maas powinni się tutaj odnaleźć. ...more
Szybka i przyjemna historia, z nutą tajemniczości i wierzeniami/magią, o których nie wiemy tak do końca, czy są prawdziwe czy nie. Klimat małej wysepkSzybka i przyjemna historia, z nutą tajemniczości i wierzeniami/magią, o których nie wiemy tak do końca, czy są prawdziwe czy nie. Klimat małej wysepki, enigmy, nawiedzonego domu i karnawału. Cała historia ma miejsce w krótkim czasie i szybko się rozgrywa. Bez powalających plot twistów, ale idealna dla fanów lekkich romansów z nieco mroczniejszym vibe’em....more
Gdy Phoebe wraca wcześniej z kampusu do rodzinnego miasteczka Sugarloaf, chce tylko ukryć przed tatą powód swojej ucieczki i znaleźć nowy uniwersytet,Gdy Phoebe wraca wcześniej z kampusu do rodzinnego miasteczka Sugarloaf, chce tylko ukryć przed tatą powód swojej ucieczki i znaleźć nowy uniwersytet, na który mogłaby się przenieść. Nie spodziewa się, że los będzie chciał, by została nianią córki gburowatego policjanta. Asher pilnie potrzebuje kogoś, kto będzie w stanie dostosować się do jego niesłyszącej córki, a tak się składa, że Phoebe jest jedyną osobą w okolicy, która zna język migowy. Początkowo oboje są niechętni wobec tego pomysłu i spędzania czasu ze sobą, ale szybko staje się jasne, że coś ich do siebie przyciąga. Niestety, ona jest córką jego szefa, nianią jego córki, a w dodatku jest czternaście lat młodsza� Więc wchodzą w niezobowiązujący układ, który może skończyć się tylko w jeden sposób.
Połączenie małego miasteczka, samotnego ojca i niani szybko staje się moim ulubionym ostatnio w romansach. Ta historia ma te wszystkie motywy i jest po równo urocza, zabawna, a nawet wzruszająca. Należy ona do tych tytułów, które są lekkie i niewymagające, a czyta się je błyskawicznie. Jeśli przymknąć oko na pewne nieco przerysowane sytuacje i wygodne zbiegi okoliczności, jest to idealna pozycja dla fanów małomiasteczkowych klimatów! Całkowicie rozumiem, dlaczego tak wiele osób lubi twórczość Corinne Michaels. Może ona spokojnie usiąść przy jednym stole z Melanie Harlow czy Vi Keeland, jeśli chodzi o książki, po które sięgamy, gdy mamy ochotę na coś, co będzie angażujące, szybkie, a przy okazji pozwoli nam się zrelaksować.
Ciężko jest nie kibicować Phoebe i Asherowi. Ta dwójka jest razem słodka, a chemia między nimi oczywista od pierwszego spotkania. Mimo że mamy tutaj insta lust oraz różnicę wieku � dwa wątki, które mi nie przeszkadzają, ale nie jestem ich wielką fanką � to jednak podobało mi się. Co tu dużo mówić? Po prostu chce się, żeby byli razem i pięknie obserwuję się te trójkę, razem z Olivią, córką Ashera.
Relacja Phoebe i Olivii też była bardzo ciepła i komfortowa, choć szkoda, że nie pojawiło się więcej budowania między nimi przyjaźni. Miałam wrażenie, że pojawiło się kilka scen z nimi na początku � każda cudowna � a potem poniekąd wszystko wskoczyło na swoje miejsce i Phoebe naturalnie stała się częścią rodziny. Trochę za szybko to wszystko, ale można na to przymknąć oko.
Autorka pokusiła się również o trochę trudniejszych tematów, ale tutaj akurat dla mnie pewne elementy były już trochę na siłę, albo po prostu wyjaśnienie mi się nie podobało, aczkolwiek lekturę wspominam dobrze. Polecam, jeśli lubicie takie klimaty.
Camilla Moretti, za namową chorego ojca, zaczyna pracę w rodzinnej firmie Moretti Motorsports. Chce by poznała się bliżej z biznesem, zanim nieuchronnCamilla Moretti, za namową chorego ojca, zaczyna pracę w rodzinnej firmie Moretti Motorsports. Chce by poznała się bliżej z biznesem, zanim nieuchronnie będzie musiała go przejąć. Nie jest to marzenie Camilli, nie nie jest w stanie mu odmówić. Spencer Riggsie, pełnen pasji i determinacji kierowca pragnie odcisnąć swoje piętno w świecie wyścigów. Gdy wskutek wypadku innego gracza, Riggs wnosi się do F1, ma być to dla niego szansa, by wyjść z cienia zmarłego ojca, ale na miejscu czeka go przykra niespodzianka. Szefową działu marketingowego, odpowiedzialną za jego rozgłos jest sama Camilla, kobieta, którą obraził przy ich pierwszym spotkaniu� I drugim.
Poza zasięgiem przeplata szybki świat wyścigów Formuły 1 z zakazaną i mająco wzloty i upadki relacją romantyczną Cami i Riggsa. Określiłabym ich dynamikę jako od nieznajomych, do wrogów (na krótki czas), do przyjaciół z benefitami. Ich początkowe starcie szybko przeradza się w istniejące już między nimi przyciąganie, podczas gdy starają się połączyć wspólną pracę z rozwojem osobistym.
Jak dla mnie to nie było zbyt wiele tej wspólnej pracy. Nie było też nawet jakiegoś ogromnego rozwoju, czy to osobistego, czy relacji, ponieważ w ten ostatni było mi uwierzyć bardzo trudno po tym, jak zapałałam niechęcią do męskiego bohatera już od jego pierwszego spotkania z Camillą.
Riggs jest samolubny, ma niewyparzoną gębę i niestety przez większość historii jedynie uprzedmiotawia Camillę, przez co do samego końca nie potrafiłam się do niego przekonać, ani uwierzyć w jego uczucia wobec niej. Większość z jego reakcji na pewne rzeczy było nie na miejscu � miały wypaść humorystycznie, odzwierciedlając jego pewną siebie osobowość, a wyszły impertynencko i często nawet chamsko.
Za to Camilla? Przez całą książkę miała dla niego miękkie nogi, nawet wtedy, gdy uraził jej dumę i gdy ranił jej uczucia (na samym początku). Ponadto stale unikała ważnych rozmów i konfrontacji przez co szybko znużyło mnie jej zachowanie. Zapałałam do niej sympatią, odkrywając jej traumę, ale zniknęła ona magicznie jak za dotknięciem różdżki, co jest kolejną rzeczą, która mnie w tej historii rozdrażniła.
Jest to lekka książka, która czyta się bardzo szybko, ale istnieje ogromna niekonsekwencja w fabule, pewne nieścisłości, które obok kreacji bohaterów, nie pozwoliły mi się cieszyć lekturą. Jak dotąd, spośród powieści K. Bromberg, ta wywarła na mnie najmniejsze wrażenie. Bardzo lubię jej pióro, ale tutaj bohaterowie byli zbyt antypatyczni. Wszelkie głębsze sceny zostały przez to pogrzebane, a reakcje zostały przedstawiane płytko.
Na plus umiejętność autorki do przystępnego przedstawienia wyścigów Formuły 1. Myślę, że jest ono angażujące nawet dla takich “laików� jak ja, którzy lubią wyścigi, ale nie znają się na tym świecie jakoś bardzo dobrze.
Ogólnie, Poza zasięgiem zaoferuje Wam trochę przekomarzania, trochę rodzinnych problemów i skrywanych cierpień na tle dynamicznego świata Formuły 1, ale jest to historia, o której bardzo szybko zapomnę.
Cath kocha piec i pragnie w przyszłości otworzyć własną piekarnię. Wie że jej rodzice nie popierają jej zainteresowania i nigdy nie zaakceptują jej maCath kocha piec i pragnie w przyszłości otworzyć własną piekarnię. Wie że jej rodzice nie popierają jej zainteresowania i nigdy nie zaakceptują jej marzenia, ale iskierki nadziei zaczynają gasnąć jedna po drugiej, gdy jasne się staje, że król Kier chciałby ją poślubić. Zostanie królową to ostatnie, czego chce Cath i jedyna rzecz, którą zaaprobuje jej matka. Gdy podczas balu Cath spotyka tajemniczego Jestera, królewskiego błazna o oczach jak cytryny, o których śni, wszystko ma się dla niej zmienić. Niestety los nie jest po jej stronie i będzie musiała stawić czoło przeciwnościom, które zadecydują o tym, czy otrzyma swoje szczęśliwe zakończenie lub czy będzie musiała na zawsze zapomnieć o własnych marzeniach.
Bez serca to historia, dla której straciłam głowę. Jester pojawił i od pierwszego spotkania skradł moje serce, jak figlarz, którym był. Nawet nie musiał prosić, od razu mu je oddałam. Każdy moment pomiędzy nim a Cath był uroczy, dowcipny, pełen chemii i taki obrazowy. Mogłam z łatwością postawić się na miejscu Cath, zarówno gdy chodziło o fascynację Jesterem o złocistych oczach, jak i jej niewinne, dziewczęce marzenia.
Cała powieść została opisana bardzo plastycznie, i mimo tego że zupełnie nie znałam historii Alicji z Krainy Czarów, bardzo łatwo sobie wszystko wyobraziłam. Bajkowo-baśniowy klimat powieści był zakręcony i nieco mroczny � pewne jego elementy bardzo mi się spodobały i mnie rozbawiły, inny mnie zdezorientowały. Niemniej jednak przyjemnie mi się ją czytało w domu, a także słuchało w drodze i z pracy, bo lektorka wykonała dobrą robotę, naśladując sposoby mówienia niektórych postaci.
Ponieważ spodziewałam się już smutnego zakończenia, ominął mnie element zaskoczenia, ale i tak końcowe rozdziały sprawiły, że najpierw zmarkotniałam, a potem się zasępiłam, mając nadzieję, że zanim dotrę do ostatniej strony, coś jeszcze uda się magicznie zmienić. To jedna z tych historii, które wypełniają cię ciepłem, słońcem, radością i urokiem, kradną ci serce, a później łamią je i pozbawiają nadziei, sprawiając, że myślisz o nich przez długi czas po odłożeniu.
Heartless jest opowieścią dziewczyny, która chciała prostego, szczęśliwego życia oraz niespodziewanej, niewinnej miłości, ale nie było jej to dane. Od początku los stawiał jej na drodze kłody, a my jako czytelnicy możemy obserwować przemianę postaci Cath z niewinnej, naiwnej, rozmarzonej, nieco krótkowzrocznej arystokratki, w bardziej uważną i asertywną, ale i złamaną kobietę � oraz narodziny nieczułej królowej.
Każda scena z Jesterem to był miód na moje serce. Był taki urokliwy, figlarny, a jednocześnie odważny, kochany i wspaniałomyślny. Dzięki niemu będę przez długi czas pamiętać tę historię. Wątek romantyczny w tej książce musi być jednym z moich ulubionych w literaturze młodzieżowej � ta tęsknota ukazana w snach, spojrzeniach, wyznaniach� w tym, jak jedno nie oddalało się za bardzo od tego drugiego i pragnieniu by to drugie zawsze było gdzieś blisko, w tym jak myśli Cath prędzej czy później zawsze wracały do Jestera. Uwielbiam taką subtelną oczywistość! ...more
Dahlia i Julian od dzieciństwa we wszystkim rywalizowali. Ale był też taki czas, gdy byli przyjaciółmi, a nawet zdawało się, że będą czymś więcej, dopDahlia i Julian od dzieciństwa we wszystkim rywalizowali. Ale był też taki czas, gdy byli przyjaciółmi, a nawet zdawało się, że będą czymś więcej, dopóki Julian nie odepchnął Dahlii na studiach, prosto w ramiona swojego przyjaciela. Wiele lat, jedne nieudane zaręczyny i życie z mężczyzną, który złamał jej ducha później, Dahlia powraca do rodzinnego miasteczka, by lizać rany. Jej kariera i zdrowie psychiczne stoją pod znakiem zapytania. W Lake Wisteria czeka na nią rodzina� oraz Julian. Ich rodziny od zawsze się przyjaźniły i planowały ich ślub odkąd byli dziećmi. Teraz wykorzystują tę okazję, by ponownie zeswatać tę dwójkę, namawiając Juliana, by wyremontował dom wraz z Dahlią. Czy stare uczucia powrócą?
Projekt miłość to moja ulubiona po Ostatecznej ofercie powieść Lauren Asher. Obie są urocze, mają cudowny klimat i nawet umiejscowione są w tym samym miasteczku, ale Projekt jest dodatkowo wybitnie zabawny i słodki. To jak Dahlia, Julian oraz ich rodziny wchodzili ze sobą w interakcje było komiczne. Każda postać w tej książce była interesująca, psotna, a mamy Juliana i Dahlii to moje bohaterki! Połączenie milionera, który prowadzi firmę budowlaną oraz gwiazdy programu wnętrzarskiego było genialnym posunięciem.
Julian został świetnie wykreowany. Jego miłość do mamy zarówno topiła moje serce, jak i mnie rozbawiała za każdym razem, gdy widziałam, że kobieta nie miała skrupułów by to wykorzystywać jak komiczny czarny charakter, zmuszając go, by zgadzać się na różne rzeczy. Również to jak oczywistym było, że nigdy nie przestał kochać Dahlii, natychmiast mnie zaintrygowało. Jego gburowata maska kryje kochanego, troskliwego faceta, dla którego przepadniecie.
Dahlia nie pozostaje daleko w tyle, jeśli chodzi o uszczypliwość, ale i troskę, jednak jej autorka poświęciła dużo więcej uwagi, jeśli chodzi o trudne tematy. Kobieta zmaga się z wieloma problemami, w tym depresją, co wielokrotnie zostało ukazane. Dzięki temu udało się dodać wrażliwości historii, aczkolwiek mam zastrzeżenia do tego, jak niektóre elementy nie zostały porządnie przegadane między nią a Julianem. Jako czytelniczka dowiedziałam się więcej z jej myśli niż on z rozmów. Niektóre jej problemy, jak jej reakcje na dzieci, wydawały się, być problemem tylko wtedy, gdy autorka akurat wygodnie o tym pamiętała.
Pomijając te luki w fabule, to bardzo wciągająca książka, którą czyta się szybko i przyjemnie, ale uważam, że była nieco za długa. Ostatnie 150 stron wydawało się już bardzo na siłę i sama trochę męczyłam się, żeby je dokończyć, bo nic takiego się nie działo. Niemniej jednak będę dobrze wspominać tę historię. Poruszona ona różne problemy i zagadnienia, od utraty członka rodziny, toksycznych relacji, do miejsca dzieci w związku i życiu rodziny. ...more
Veninowie stali się zagrożeniem znacznie większym, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić, posiadając zdolności, o które nikt ich nie podejrzewał. WrogowVeninowie stali się zagrożeniem znacznie większym, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić, posiadając zdolności, o które nikt ich nie podejrzewał. Wrogowie nie są już tylko za murami, ale także w ich wnętrzu i nikomu nie można ufać. Violet, Xaden i grupa zaufanych osób ścigają się z czasem, wylatując na obce wyspy, by zebrać armię, która stanie u ich boku do walki oraz znaleźć siódmą rasę smoków � rasę Andarny. Ale nic nie przychodzi łatwo. Po drodze będą musieli stawić czoła śmiertelnemu niebezpieczeństwu oraz łamigłówkom testującym ich spryt, siłę i lojalność, oraz coś stracić, by coś zyskać. Czy zdążą zanim nastąpi burza?
3 tom Czwartego Skrzydła to jednocześnie spokojna historia oraz taka, w której cały czas coś się dzieje. Z jednej strony nie posiada ona jakichś kosmicznych zwrotów akcji oraz scen, które powaliłby czytelnika na kolana w porównaniu do poprzednich tomów � a z drugiej pełna jest rewelacji, intryg, okruszków rozrzucanych przez autorkę, które sieją w głowie czytelnika pytania i teorie. Całość czyta się z zaciekawieniem � im dalej, tym bardziej. Osobiście początek był dla mnie ciężki do wgryzienia się, ale później już nie mogłam się oderwać.
Trudno coś powiedzieć bez zdradzania zbyt wiele, bo książka w większości polega na odkrywaniu, ale fabuła w dużej mierze skupia się na poznawaniu nowych, odległych miejsc, ich kultur, sposobów myślenia, pod kierownictwem dziennika ojca Violet, jednocześnie sugerując pewne rzeczy i kreując nowe pytania w głowie. Ponadto bohaterowie szukają odpowiedzi na to, jak pokonać Veninów. Tworzą się nowe dynamiki pomiędzy postaciami, sojusze, ale również pojawia się wyraźny podział.
Violet w tym tomie wydaje się bardziej rozgarnięta, logiczna, działająca, bierze na siebie ogromną odpowiedzialność � a jednocześnie jej zdolności magiczne pozostają na tym samym poziomie, przez co ciężko odczuć, że jesteśmy już w połowie serii.
Poziom Onyx Storm mogę przyrównać do Iron Flame. Raczej spokojna, z emocjonującymi momentami oraz mocnym zakończeniem. Podobała mi się ta książka, ale moje oczekiwania względem niej były większe. Oczekiwałam więcej akcji, odpowiedzi, a nie więcej niewiadomych i pogłębiania niepewności. Wiele rozwiązań wydawało się prostych, jakby autorka szła po najmniejszej linii oporu. Nie powiedziałabym, że jest to poziom, jaki powinien mieć 3 tomu, bo tego zwyczajnie nie widać, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie myślałam o tej książce przez długi czas po jej odłożeniu, analizując różne wydarzenia w swojej głowie.
Niezmiennie kocham Tairna i jego sarkazm. Uwielbiam też Xadena, z którym było wiele chwytających za serce momentów i słów, które na długo pozostaną w pamięci, ale nie da się ukryć, że w relacji jego i Violet pojawiła się wyrwa, przez co możemy poczuć pewną izolację, gdyż on sam w sobie zmaga się z pewnymi rzeczami, które zabierają trochę miejsca. Mówiąc o nim, można by zacząć cały osobny wątek, ale musicie sami go poznać.
Trzeba przyznać, że ciężko skupić się na jakimś bohaterze, relacji czy podzielonej sytuacji politycznej w akademii i królestwie, gdyż ilość bohaterów i imion wręcz wylewa się ze stron bez większego wprowadzenia. Ogólnie odnoszę wrażenie, że jestem zdezorientowana kierunkiem, w którym podąża ta historia, i mówię, że “odnoszę takie wrażenie�, bo sama nie jest pewna, czy wiem, gdzie ona podąża, jeśli w ogóle gdzieś. Onyx storm ma swoje wady i zalety, ale ponieważ ja czytam dla smoków i romansu w pierwszej kolejności, a dla całej reszty w drugiej, to jest w stanie to przełknąć i z ciekawością czekam na rozwinięcie fabuły w 4 tomie. ...more
Aelin wraz ze swoim dworem udaje się do domu, do Terrasenu, by odzyskać swój tron. Jednak nic nie wydaje się iść zgodnie z planem, gdyż ludzie wysokieAelin wraz ze swoim dworem udaje się do domu, do Terrasenu, by odzyskać swój tron. Jednak nic nie wydaje się iść zgodnie z planem, gdyż ludzie wysokiej rangi nie uznają jej prawa do tronu. Królowa rusza więc w podróż po całym kontynencie, aby zdobyć sojuszników. Jednocześnie przygotowuje się do zbliżającej się wielkimi krokami walki z Erawanem i wypełnienia starożytnej przepowiedni. Niespodziewanie wróg uderza z innej strony, a rozwiązanie zagadki okazuje się bardziej przerażające niż można by przypuszczać�
Powrót do serii po latach odsłonił przede mną jej wady, lecz tom 5 pozostał niezmiennie moim ulubionym oraz najbardziej emocjonującym. Sarah J. Maas po raz kolejny udowodniła, że jej wyobraźnia jest nieskończona i zaserwowała czytelnikom palpitacje serca, zawały, dynamiczne, niesamowicie opisane sceny akcji, nie tylko na lądzie, ale również na morzu. Ta książka była, mówiąc krótko, epicka. Miała wszystko, co sprawia, że wstrzymujesz oddech, płaczesz, śmiejesz się i umierasz wewnętrznie. Podczas lektury byłam rozdarta i pragnęłam tylko żyć w niej na zawsze.
W tym tomie Aelin przybiera swoją najsilniejszą, najpiękniejszą i moją ulubioną postać � jest w swojej najzacieklejszej formie, stawiając czoła niemożliwym przeciwnościom losu, walcząc o swoje królestwo � a poświęcenia, których dokonuje i walki których się podejmuje pozbawiają tchu. Każda postać błyszczy, ale Aelin szczególnie. Jest przebiegła, potężna i gotowa zrobić wszystko dla swojego ludu. Jej rozwój od aroganckiej zabójczyni do prawdziwej królowej to jedna z najlepszych rzeczy w tej książce i ogólnie serii.
Możemy zobaczyć u jej boku Rowana, jak zawsze lojalnego, a ich związek osiąga nowe poziomy intensywności. Ich więź jest pełna namiętności, ale także chwil cichej siły i wsparcia. Postacie takie jak Lysandra, Aedion, Manon i Dorian mają swoje własne 5 sekund. Interakcje między bohaterami � czy to poprzez miłość, lojalność, czy konflikt � są jednymi z najsilniejszych momentów historii. Przechodzą metamorfozy przez wydarzenia, jakie mają miejsca, a także dzięki ludziom, jakich spotykają. Następują drastyczne zmiany stron, zaskakujące nawiązania i pojawienie się nowych postaci, jeszcze z czasów zabójczyni Celaeny Sardothien.
Ta książka jest pełna bitw, walk, zwrotów akcji i magii. To istna kolejka górska. Zakończenie wyciska łzy, zostawia z otwartymi ustami, złamanym sercem, zaskoczeniem, smutkiem, ale też determinacją i iskierką nadziei. ...more
Sloane Kensington jest kontrolująca, stanowcza, antyromantyczna i jest specjalistką od PR Xaviera Castillo. Xavier jest dziedzicem do ogromnej fortunySloane Kensington jest kontrolująca, stanowcza, antyromantyczna i jest specjalistką od PR Xaviera Castillo. Xavier jest dziedzicem do ogromnej fortuny rodzinnej, którą przejmie już wkrótce, gdyż życie jego ojca dobiegają końca. Problem polega na tym, że mężczyzna nie tylko nie jest zainteresowany przejęciem biznesu. On w ogóle niczym nie jest zainteresowany, nie licząc imprezowania. Sloane jest jedyną osobą, która jest w stanie sprostać jego lenistwu i chaotycznej naturze. Stąd wie też, że w głębi serca Xavier jest dobrą osobą. Oboje stają przed trudnymi wyborami, gdy na drodze pojawiają się dwie przeszkody: rodzące się między nimi uczucie oraz klauzula w testamencie, która mówi, że Xavier musi podjąć pracę lub straci wszystko.
Władca lenistwa z łatwością dorównuje mojemu ulubionemu tomowi z serii, czyli Władcy gniewu. Obie historie są angażujące, błyskotliwe, zabawne i romantyczne. Ale ta jest na swój sposób nawet bardziej pełna chemii i uroczych, jak i pikantnych momentów. Iskry między Sloane a Xavierem lecą od pierwszej strony. Podobnie jak słowne potyczki, układy oraz inne interakcje między nimi, która sprawiają, że trudno się oderwać od obserwowania tego, jak wygląda ich relacja.
W momencie rozpoczęcia historii ta dwójka zna się już od dawna. Znają swoje zwyczaje, charaktery, słabości. Wiedzą jak podejść jedno drugiego, jak go zmiękczyć lub dostać to, czego chcą. Są swoimi przeciwieństwami zmuszonymi by pozostać blisko. Sloane trzyma się swoich żelaznych zasad w życiu, jest bardzo wymagająca wobec siebie i innych. Jest też bardziej oziębła w porównaniu do Xaviera, który traktuje życie lekko, jest niefrasobliwy i wesołu. Z zewnątrz wydaje się, że nie posiada żadnych większych ambicji.
Oboje mają swoje lęki i zmagania � może nie będę Wam ich zdradzać, ale pięknie się ogląda to, jak otaczają siebie nawzajem troską i z czasem zbliżają emocjonalnie, wspierając się, starając się pokonać przeciwności.
Relacja bohaterów jest jedną z tych, które rozwijają się dosyć szybko. Już od początku się do siebie zbliżają i pokonują pewne granice, i moim jedynym zastrzeżeniem jest fakt, że przez to fabuła w połowie zwalnia i staje się nieco mnie interesująca. O ile pierwsza jest dynamiczna i czyta się z zapartym tchem i uśmiechem na ustach, druga powinna być o jakieś sto stron krótsza.
Niemniej jednak łatwo jest się zakochać zarówno w Xavierze, jak i Sloane, a przede wszystkim im, gdy są razem. Xavier jest bardzo opiekuńczy i wie, czego chce, gdy chodzi o Sloane, co bardzo mi się podobało. A ona jest silną i na wiele sposób relatywną postacią, która nie pozostaje dłużna, jeśli chodzi o troskę. Jestem pewna, że przepadniecie dla nich od pierwszej strony! ...more
Raeve jest katem w rękach grupy rebeliantów. W jej świecie Fae, którzy obdarzeni zostali darem słyszenia pieśni bogów, uznają się za lepszych, a wszysRaeve jest katem w rękach grupy rebeliantów. W jej świecie Fae, którzy obdarzeni zostali darem słyszenia pieśni bogów, uznają się za lepszych, a wszyscy inni są po prostu zerami. Raeve wtapia się w tło, udając zero, a pod osłoną nocy pozbywa się potworów. Do czasu, gdy zostaje złapana. Skazana na karę śmierci, zostaje cudownie ocalona przez smoka jednego z trzech znienawidzonych przez nią królów. Dlaczego król tak się nią interesuje i co kryje przeszłość, która zaczyna ją doganiać?
Kiedy wykluł się księżyc to jedna z tych historii, których nie potrafię jednoznacznie ocenić, ponieważ wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Posiada ona równie wiele zalet, co wad. Jest to pięknie napisana, niemalże lirycznym językiem, misternie zaplanowana i bogato zbudowana historia, z interesującym światem, znanymi i kochanymi motywami ukazanymi w zupełnie nowy sposób� A jednak jej potencjał nie został w pełni wykorzystany.
Jednym z powodów jest jej tempo. Mimo że początek mnie zaintrygował, i to bardzo nawet, to bardzo ciężko było mi przez niego przebrnąć. Wkręciłam się koło 200 strony i oda tamtej pory było dużo lepiej, ale fabuła miała swoje wzloty i upadki. Czasami nie mogłam się oderwać, a innymi razy miałam wrażenie, że każdy kolejne rozdział ciągnie się i powtarza, jakbym czytała � dosłownie � tę samą konwersację w kółko od nowa.
I tu muszę wspomnieć o bohaterce. Raeve została ukazana jako silna, bezlitosna, a jednocześnie bardzo wrażliwa bohaterka. Nie mogę jej tego odmówić, aczkolwiek jej talent do unikania najważniejszych tematów oraz odpowiedzi na pytania, a także niechęć do tego, by stawić sobie czoła, poskutkowały tym, że książka po prostu stanęła w miejscu. Bez odkrycia prawdy nie dało się ruszyć do przodu, a Raeve wolała powtarzać, jak to wolałaby zostać poszatkowana na kawałeczki, niż odbyć prostą, szczerą rozmowę.
Muszę jej przyznać, że była ogromnie zabawna i wprowadziła wiele humoru do historii, ale w drugiej połowie jej unikanie doprowadzało mnie do szału. Historia ma 700 stron, a nie znalazło się w niej miejsca, by dać nam trochę odpowiedzi czy potrzebnych konfrontacji. Zamiast tego autorka powoli odkrywa karty � co nie jest złe, biorąc pod uwagę to, co zaplanowała � a potem zatrzymuje fabułę na rzecz powtarzalnych konwersacji. Ledwo przebrnęłam przez ostatnie rozdziały, bo już bardziej nużąco się nie dało.
Postać Kaana od razu podbiła moje serce. Jego intencje były raczej oczywiste, a sama fabuła balansuje gdzieś pomiędzy przewidywalną, a różnymi asami, które autorka wyciągała z rękawa, co jakiś czas, by zaskoczyć czytelnika. Wątek romantyczny, świat, moce powiązane z pieśniami bogów oraz cały smoczy lore były ogromnie ciekawe, ale trochę za mało nakreślone. Odniosłam wrażenie, że gdyby smoków nie było w tej historii, to na jedno by wyszło, bo nie wpłynęły w żaden sposób na historię. Po prostu tam były� w tle.
Ogólnie sam pomysł jest bardzo oryginalny i ciekawy. Wykonanie niestety takie średnie. Jestem ogromnie zaintrygowana tym, co może się wydarzyć w kontynuacji, ale waham się, czy po nią sięgnąć, bo wiem na pewno, że nie mam ochoty na kolejną powtórkę z nierównym tempem fabuły. Czasami setki stron czytałam w kilka godzin lub dni. Czasami kilka rozdziałów czytałam przez dwa tygodnie. Na pewno nie zniechęcam, myślę nawet, że warto ją sprawdzić, ale jeśli sięgacie po nią tylko dla smoków, to możecie się rozczarować.
Życie Wren od zawsze wypełnione było zimnem, głodem i poświęceniem. Po śmierci rodziców to na nią spadł obowiązek utrzymania przy życiu jej bliźniaczkŻycie Wren od zawsze wypełnione było zimnem, głodem i poświęceniem. Po śmierci rodziców to na nią spadł obowiązek utrzymania przy życiu jej bliźniaczki w Krainie okrytej chłodem, w której grasują cieniste potwory, a i bez tego ludzie stale umierają.
Północny Wiatr to jeden z czterech nieśmiertelnych bogów, król kontrolujący zimę. Najeżdża on ludzkie ziemie co kilka dekad, by wybrać sobie piękną i ludzką dziewczynę, która poświęci się dla ich przetrwania. Wren wie, że Elora najprawdopodobniej zostanie wybrana i nie waha się, by zająć jej miejsce, nawet jeśli oznacza to oszukanie śmiertelnie zabójczego króla. Wie tylko jedno � albo go zabije i dokona zemsty za wszystkie cierpienia śmiertelników, albo on zabije ją. Tylko że to, co czeka ją po drugiej stronie cienistej bariery zmieni jej pogląd na to, co myślała, że wie.
Północny Wiatr to powieść magiczna i klimatyczna, która początkowo przywiodła mi na myśl Dwór cierni i róż. Prawdopodobnie dlatego, że obie książki są retellingami Pięknej i Bestii. Autorka wzięła kilka znanych nam już motywów oraz elementów i stworzyła nowy, zupełnie inny świat. Podczas lektury, nie miałam wrażenia, że już czytałam gdzieś tę książkę, a wręcz przeciwnie � z zaintrygowaniem poznawałam zasady rządzące tym baśniowo-mrocznym światem.
Wren to świetna, silna bohaterka z krwi i kości. Jest odważna, charakterna i lojalna, a przy tym bardzo ludzka. Ma swoje wady i słabości, a nawet toksyczne mechanizmy obronne, z których korzysta w odpowiedzi na trudne warunki dorastania. Nie czyni jej to jednak ani trochę słabszą w moich oczach. Choć niektóre jej decyzje sprawiały, że w mojej głowie pojawiały się znaki zapytania, na ogół bardzo jej kibicowałam.
Martwe Ziemie � oziębłe królestwo Boreasza, Północnego Wiatru, to miejsce baśniowe, a jednocześnie bardzo smutne. Wyobraźcie sobie bogaty, opuszczony, magiczny pałac, w którym mieszka samotnie zdystansowany, chłodny król oraz wioskę wypełnioną widmami skazanymi na wieczną służbę. Bardzo mi się to podobało oraz z ciekawością poznawałam tajniki tego miejsca oraz pobocznych bohaterów.
O ile nie mogę nic zarzucić kreacji bohaterów czy pomysłowi na historię, muszę przyznać, że nie do końca rozumiem, dokąd czytelnika miała zaprowadzić ta powieść. Jaki jest jej sens albo cel, o czym była fabuła, czy może została stworzona dla samej atmosfery? Cały czas podskórnie mi czegoś brakowało. Były to między innymi informacje o tym świecie oraz o nieśmiertelnych. Co prawda pojawiło się małe backstory, ale wciąż wydaje się, że było to za mało.
Mrokuny, walki na śmierć i życie, bracia rządzący porami roku, bogowie zainspirowani greckimi, nieśmiertelne istoty o różnych talentach i cechach. Zostało wprowadzone naprawdę wiele ciekawych wątków, ale o wiele za mało o nich wiedziałam, i choć zdaję sobie sprawę z tego, że jest to dopiero 1 tom z prawdopodobnie 4 poświęconych każdemu z braci, to jednak niektóre elementy wydawały się niedopracowane, przez co odniosłam wrażenie, że finalnie książka niewiele miała sensu i nie wiadomo dokąd prowadziła.
Wszystko, co wiem to, że pod koniec straciłam zainteresowanie, Wren zaczęła nieco tracić w moich oczach dziecinnymi zachowaniami W ŚRODKU WOJNY, a potem wszystko wyjątkowo wygodnie się rozwiązało. Na plus rozwój postaci Wren, jej problemu z alkoholem czy dynamicznej relacji z siostrą, a także Boreasza, który zmagał się z własną przeszłością. ...more
Aelin powraca do Adarlanu, ponownie pozbawiona magii i zmuszona przydziać maskę zabójczyni, by ocalić bliskich. Królestwo się zmieniło podczas jej nieAelin powraca do Adarlanu, ponownie pozbawiona magii i zmuszona przydziać maskę zabójczyni, by ocalić bliskich. Królestwo się zmieniło podczas jej nieobecności. Ulice pełne są Valgów, książę został zniewolony przez jednego z nich, a Chaol dołączył do rebelii. Wszyscy chcą tego samego, uwolnić królestwo z rąk nikczemnego króla. Ale by tego dokonać, być może będą musieli dokonać niemożliwego � uwolnić magię.
Lektura tej serii po latach uświadomiła mi kilka rzeczy. Po pierwsze ta seria jest dobrze zaplanowana, od początku do końca. Jest ona naprawdę rozbudowana i powoli się rozwija, wprowadzając nas do swojego magicznego świata. Ale też zwróciłam uwagę na kilka wad, które szczególnie mi przeszkadzały podczas czytania właśnie tego tomu.
Jest to między innymi to, jak dziecinnie czasami bohaterowie się zachowują i kłócą o byle co. Jak stale powtarzają się te same rozmowy i przemyślenia lub najpierw widzimy rozmowę, a później jest ona jeszcze raz podsumowywana w myślach. Po co? Nie wiem, ale nużyło mnie to.
W tej części pierwsze skrzypce grają Aelin, Chaol, Aedion ewentualnie też Rowan. Bohaterce towarzyszą starzy i nowi przyjaciele, sojusznicy i wrogowie. Głos otrzymują również Manon Czarnodzioba czy Elide Lochan. To powieść o wielu perspektywach i równie wielu motywach.
Z jednej strony dzieje się w niej więcej niż w 3 tomie, pojawia się więcej bohaterów i ich własnego wkładu w działania. Z drugiej czytało mi się ją wolniej. Może dlatego, że to taka cegiełka, ale finalnie mam mieszane odczucia względem niej. Nie zawsze byłam w pełni zainteresowana postępem akcji, a bohaterowie mnie drażnili, szczególnie Chaol. Nie chciało mi się czytać ich kłótni ani przemyśleń. ...more
Po śmierci ukochanej przyjaciółki, Celaena zostaje wysłana przez króla za morze, do królestwa Wendlyn. I choć natychmiast porzuca swoją misję królewskPo śmierci ukochanej przyjaciółki, Celaena zostaje wysłana przez króla za morze, do królestwa Wendlyn. I choć natychmiast porzuca swoją misję królewskiej zabójczyni, ktoś inny się o nią upomina � jej ciotka, Maeve. Dziewczyna zmuszona jest stawić czoła swojej przeszłości i dziedzictwu, a jej nowy mentor nie zamierza jej tego ułatwić. W samą porę, ponieważ król szykuje dla świata coś o wiele mroczniejszego niż kiedykolwiek dotąd�
Dziedzictwo ognia to już 3 tom serii “Szklany tron� i ja lubię go nazywać przejściowym, ponieważ autorka w dużej mierze skupiła się na mentalnym, emocjonalnym, ale i całościowym rozwoju Celaeny jako bohaterki. Na jej żałobie, depresji i mrocznym stanie umysłu przez wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w jej życiu, aż do tego momentu. Oraz na znajdowaniu światełka w tunelu, nadziei i mierzeniu się ze swoimi słabościami.
Rozkwit Celaeny gra pierwsze skrzypce i myślę, że wielu osobom się on spodoba, szczególnie, że jest on zwieńczony emocjonującymi i pełnymi dynamicznej akcji wydarzeniami, ale myślę, iż znajdą się również osoby, które mogą się troszeczkę nudzić, jeśli oczekują głównie akcji. Szczególnie, że do głosu dochodzi kilka nowych narratorów.
O ile możemy nadać śledzić losy Doriana i Chaola, z których każdy podąża własną ścieżką i szuka swojego celu, poznajemy też Aediona Ashryvera oraz Manon Czanodziobą, które będą miały własną rolę do odegrania i staną się ważnymi graczami w przyszłej rozgrywce. Myślę, że też z czasem każdy polubi Rowana � Fae i mentora Celaeny, który choć początkowo wzbudza jedynie nienawiść swoim bezwzględnym zachowaniem, finalnie odgrywa ważną rolę w szkoleniu jej na wojowniczkę, którą musi się stać, by stawić czoła przyszłym wyzwaniom.
Każda postać i każde wydarzenie w tej historii jest fundamentalne i ma sens, patrząc na większy obrazek. Tworzą się nowe sojusze i przyjaźnie, które będą miały ogromne znaczenie w nadchodzącej, powoli wrzącej rebelii, czy powoli zapowiadającej się wojnie.
Mara Eldrich jest stereotypową artystką: ledwie wiąże koniec z końcem, ma wiele prac, kisi się w ciasnym mieszkaniu z grupą innych artystów, tworzy, aMara Eldrich jest stereotypową artystką: ledwie wiąże koniec z końcem, ma wiele prac, kisi się w ciasnym mieszkaniu z grupą innych artystów, tworzy, a los się do niej nie uśmiecha. Wszystko się zmienia, gdy zostaje porwana i pozostawiona na śmierć. Ktoś się pojawia� ale zamiast ją ratować, po prostu odchodzi.
Tym kimś jest Cole Blackwell, wpływowy bogacz i artysta. Oraz morderca. Jego nieustanną konkurencją na obu polach jest Alastor Shaw, który włącza dziewczynę do gry.
Powinna umrzeć, a jednak przeżywa. Od tej pory Cole wpada w obsesję na jej punkcie. Mara staje się pionkiem na jego schludnie zaprojektowanej planszy� ale również sprawia, że starannie utrzymywana kontrola zaczyna wymykać mu się z rąk.